Dowiedzenie się, czy kandydat może wykonać zadanie, jest niesamowicie trudne. Zwykły zestaw technik – od tak zwanych „pytań doświadczalnych” („Opowiedz mi o sytuacji, w której nie zgadzałeś się ze współpracownikiem”) 1 do łamigłówek w stylu Google („Jak można by było obliczyć ciężar księżyca, używając wyłącznie grzanek”) 2 do pytań typu „leave code” („Masz dwie listy powiązane i musisz je połączyć”) 3 – zawodzi na wiele sposobów, ale przede wszystkim zawodzi w najbardziej krytycznym aspekcie:
Żadna z nich nie powie Ci, czy kandydat jest w stanie WYKONAĆ daną PRACĘ – wykonać pracę, dzień po dniu, stawiać się, angażować i doprowadzać sprawy do końca.
Dodaj do tego rosnący trend kandydatów korzystających ze sztucznej inteligencji podczas rozmów kwalifikacyjnych, szybko wpisując pytania w oddzielne okno, a następnie skanując w poszukiwaniu „właściwej” odpowiedzi. I zanim zaczniesz krzyczeć „faul”, pamiętaj, że każda firma korzysta ze sztucznej inteligencji, aby rekrutować kandydatów, więc uczciwość jest uczciwa. Ponadto, w jakim świecie prawdziwy pracownik zostałby ukarany za korzystanie z narzędzia (w tym sztucznej inteligencji) w celu rozwiązania problemu? Dlaczego miałbyś ich skuwać podczas rozmowy kwalifikacyjnej, zakazując korzystania z tych narzędzi, i jak to ujawnia cokolwiek na temat ich codziennej wydajności w pracy?
W TYM CZASIE… po drugiej stronie rozmowy na Zoomie siedzi kandydat. Ktoś, kto ma przejść przez 8 rund rozmów kwalifikacyjnych w każdej firmie, opowiadając różne wersje tych samych historii w nadziei, że wiadomość „Mogę wykonać tę pracę” dotrze i wyróżni go spośród 9634 innych osób ubiegających się o to samo stanowisko.
I otrzymują... Te same beznadziejne techniki, które są albo podchwytliwymi pytaniami, albo zaproszeniem do wymyślenia odpowiedzi od zera, albo są nieistotne dla tej (lub jakiejkolwiek innej) pracy.
W obu tych scenariuszach chciałbym zaproponować moje ulubione pytanie podczas wywiadu.
„Powiedz mi, jak dotrzeć do Twojej ulubionej restauracji.”
Dlaczego tak bardzo podoba mi się to pytanie?
Po pierwsze, nie da się tego oszukać. Nie ma empirycznie dobrej lub złej odpowiedzi. Każda odpowiedź jest dobra (nawet jeśli kandydat ją wymyśli), ponieważ kluczowe informacje, które uzyskujesz, nie pochodzą z odpowiedzi, ale ze SPOSOBU, w jaki została udzielona.
Nawet w różnorodności opcji wykonania nie ma JEDNEGO właściwego sposobu podejścia do tego. Mogę ubiegać się o stanowisko SRE, którego zadaniem jest szybkie naprawianie rzeczy i wysyłanie linku do mapy Google (lub bardziej odpowiednio artykułu w bazie wiedzy), który nie marnuje dużo czasu na wyjaśnianie, dlaczego pokrywy włazów są okrągłe lub jak się tego wszystkiego nauczyli, to jest to, czego potrzebuję.
Jest też szansa, żeby zobaczyć, jak zareagują, jeśli zmienię zakres w połowie: „Och, staram się być bardziej przyjazny dla klimatu. Czy możesz mi powiedzieć, jak tam dojechać komunikacją miejską?”
Nie, to nie powie mi, czy potrafią zaprogramować fizz-buzz w Perlu. Ale w dużym stopniu wyjaśnia, jak podchodzą do zadania i jak komunikują się z osobą, która je zadaje. Otwiera to rozmowę na zadawanie pytań proceduralnych, a nawet technicznych. „Jakich narzędzi zazwyczaj używasz do tego zadania?” „Jeśli to nie zadziała, co zrobisz dalej?” I tak dalej.
Ponadto, jeśli nie jest to oczywiste, pytanie „powiedz mi, jak dotrzeć do twojej ulubionej restauracji” można zastąpić dowolnym procesem, który skupia się na doświadczeniu, a nie na prostym zestawie instrukcji lub pytaniu z jedną odpowiedzią.
Ponieważ nacisk położony jest na „Twoją ulubioną”, a nie na „restaurację”.
Tymczasem, wracając do rozmowy na Zoomie, kiedykolwiek rozmowa zbacza na te standardowe techniki, dzielę się tą techniką z osobami przeprowadzającymi wywiady (mam tupet. Wiem.), ale z pewnym urozmaiceniem.
„Wiesz”, zaczynam. „Rozumiem, skąd to pytanie i zamierzam na nie odpowiedzieć. Ale siedziałem po twojej stronie biurka i wiem, że trudno znaleźć sposoby, aby naprawdę ocenić czyjąś zdolność do wykonywania pracy. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym podzielić się MOIM ulubionym pytaniem na rozmowie kwalifikacyjnej”.
A potem dzielę się tym.
A na koniec powiem:
„A bardziej niż samo pytanie, chciałbym, abyś pomyślał, że to jest to, co robię. Szybko podzieliłem się z tobą tym pytaniem i odrobiną idei, która za nim stoi, a teraz możesz to perfekcyjnie wykonać. Nie tylko to, ale możesz pójść do swojego zespołu, powiedzieć im, a ONI również będą w stanie to perfekcyjnie wykonać. Ponieważ jestem dumny z tego, że znajduję rozwiązania, które się skalują. Rozwiązania, które nie tylko działają dla mnie, ale którymi można szybko i łatwo podzielić się z zespołem i które pozwalają każdemu osiągnąć takie same wyniki jak ja. To właśnie otrzymujesz, jeśli mnie zatrudnisz”.
Wywiady są trudne. Mam nadzieję, że ten pomysł się przyjmie i ułatwi to wszystkim.
Jeśli masz swoją ulubioną technikę przeprowadzania wywiadów, daj mi znać w komentarzach poniżej.
Przypisy:
Przepraszam wszystkich ludzi z HR, którzy przysięgają na te rzeczy, ale jako osoba studiująca teatr, jedyne, co robicie, to prosicie mnie o spontaniczne improwizowanie wiarygodnie brzmiącej fikcji, w której wyjdę na mądrego, spostrzegawczego i w miarę zrównoważonego. A wszyscy wiemy, że taki nie jestem. ↩︎
Mój syn miał najlepszą odpowiedź wszech czasów: „Znalazłbym astronoma, zapytałbym go o wagę księżyca i rzucałbym w niego grzankami, aż by mi powiedział”. Odłup stary blok, ten. ↩︎
Alberta.tech ma najlepszą odpowiedź, jaką kiedykolwiek znalazłem . ↩︎