paint-brush
Anty-Bitcoin: Czym musi być BTC, żeby faktycznie zastąpić walutę fiducjarną?przez@cryptowizard
261 odczyty

Anty-Bitcoin: Czym musi być BTC, żeby faktycznie zastąpić walutę fiducjarną?

przez Crypto Wizard15m2024/09/14
Read on Terminal Reader

Za długo; Czytać

Dla większości ludzi kryptowaluta (w szczególności Bitcoin) stała się nie tyle substytutem istniejącego systemu finansowego, co nowym sposobem na wpasowanie się w niego, rozwiązaniem problemów starych jak świat: jak pomnażać i ukrywać pieniądze przed nadzorem publicznym i państwowym.
featured image - Anty-Bitcoin: Czym musi być BTC, żeby faktycznie zastąpić walutę fiducjarną?
Crypto Wizard HackerNoon profile picture
0-item

Tradycyjne instrumenty finansowe mają wiele wad, z których najpoważniejsze są często najmniej oczywiste. Dlatego ludzie rzucili się szukać odpowiedzi w kryptowalucie.


Ale dla większości ludzi kryptowaluta (w szczególności Bitcoin) nie stała się substytutem istniejącego systemu finansowego, ale nowym sposobem na dopasowanie się do niego, rozwiązaniem problemów starych jak świat: jak mnożyć i ukrywać pieniądze przed nadzorem publicznym i państwowym. To znaczy, jak wprowadzać transakcje finansowe w obszar ukryty przed organami regulacyjnymi, nadzorczymi i podatkowymi lub inwestować już dostępne środki w taki sposób, aby je pomnożyć.


Taka sytuacja nie odpowiada już ani rządowi, który coraz bardziej stara się regulować kryptowaluty, ani samym kryptoentuzjastom, którzy chcieli wykorzystać technologię blockchain do zmiany świata na lepsze, zamiast patrzeć, jak stary świat kopiuje kryptowaluty, wykorzystując je w sposób korzystny dla status quo: czyniąc już bogatych jeszcze bogatszymi, a banki i inne instytucje finansowe jeszcze potężniejszymi.

Odwieczny problem pieniędzy


Odwieczny problem pieniądza - dychotomia (sprzeczność) funkcji wymiany i akumulacji.


Od momentu wynalezienia pieniądz może znajdować się tylko w jednym stanie na jednostkę czasu: albo działa (uczestniczy w cyklu wymiany dóbr i usług w gospodarce realnej), albo nie. Zdolność pieniądza do służenia jako środek akumulacji z punktu widzenia użyteczności ekonomicznej jest błędem, który stał się cechą wielu osób.


Pieniądze w obiegu działają na rzecz gospodarki jako całości, stymulując produkcję dóbr i świadczenie usług: zabezpieczony popyt rodzi podaż. Popyt jest potrzebą wyrażoną w pieniądzach. Ale dolar, który jest wydany, jest z definicji dolarem, który nie jest zaoszczędzony.


Usunięcie pieniędzy z obiegu działa na korzyść osób, które mogą sobie pozwolić nie na ich wydawanie, ale na oszczędzanie i pomnażanie. Indywidualna akumulacja odbywa się kosztem aktywności gospodarczej jako całości. To tak, jakby jeden wioślarz na galeonie nagle odkrył, że jeśli przestanie wiosłować, galeon będzie płynął dalej i dalej — inni wiosłują. To znaczy, możesz lub nie możesz pracować, a jeśli nie, nadal możesz czuć, że inni pracują dla ciebie. Problem polega na tym, że zły przykład jest zaraźliwy — a inni wioślarze mogą chcieć robić to samo, dopóki galera się nie zatrzyma.


Podobnie jest z pieniędzmi: dopóki są w obiegu, działają jako bodziec ekonomiczny. Jeśli nie są - to z punktu widzenia gospodarki jako całości - nie działają, nawet jeśli dają komuś przyjemne uczucie, gromadząc i wypełniając stawkę gdzieś na kontach.


Współczesna gospodarka składa się z obiegów realnych i spekulacyjnych, tzw. „kapitalizmu finansowego” kontra „kapitalizm przemysłowy” . Owoce pracy – dobra i usługi – są przedmiotem obrotu w gospodarce realnej. W spekulacyjnej przedmiotem obrotu są oczekiwania. W gospodarce realnej pieniądze służą do wymiany na produkty (dobra i usługi) pracy kogoś innego. Relacja pieniędzy do pracy jest w tym przypadku dwustronna:


  • Po stronie popytu ich dostępność dla podmiotu gospodarczego jest skorelowana z pracą włożoną w ich zdobycie.
  • Po stronie podaży ich wartość jest skorelowana z ilością owoców pracy innych ludzi, które można kupić.


W gospodarce realnej zmiany podaży pieniądza odzwierciedlają ilość wykonanej pracy – pracy już opłaconej lub dostępnej do nabycia oraz jej produktów.



W gospodarce spekulacyjnej podaż pieniądza odzwierciedla oczekiwania: ten sam stosunek pracy do pieniądza, ale prognozowany na przyszłość. Oznacza to, że związek z gospodarką realną jest zachowany, ale ze względu na rozszerzenie na przyszłość staje się mniej dokładny, co otwiera drzwi spekulacjom (założeniom). Cykle gospodarcze mierzone są w latach, więc granica między pracą a wymianą spekulacyjną może być konwencjonalnie oznaczona przez granice roku:


Jeżeli pieniądze zarobione ze sprzedaży własnej pracy i jej produktów w następnym roku zostaną wydane na opłacenie pracy i produktów innej osoby, wówczas służą one wzrostowi gospodarczemu — pieniądze zarobione w ubiegłym roku zapewnią aktywność gospodarczą w roku następnym.


Załóżmy, że pieniądze są opóźnione o ponad rok. W takim przypadku nie są wydawane na opłacenie pracy (płac) i jej produktów (dóbr i usług), a następnie są wycofywane z realnej gospodarki, ponieważ kwota pieniędzy wycofywana z tej wymiany zmniejsza obrót pracy/produktów. W tym przypadku nie ma znaczenia, czy te pieniądze leżą pod poduszką, czy „pracują” w obiegu kapitalizmu finansowego, gdzie wymiana odbywa się zgodnie z oczekiwaniami przyszłego wzrostu aktywności gospodarczej.


Ironią jest to, że rynki finansowe obracają oczekiwaniami dotyczącymi przyszłego wzrostu realnej gospodarki (że w przyszłych latach zostanie wyprodukowanych i sprzedanych 10 razy więcej samochodów Tesla niż w ubiegłym) za pieniądze wycofywane dziś z obiegu (wszystkie pieniądze wydane na zakup akcji Tesli nie są wydawane na zakup tych samochodów), ograniczając wzrost realnej gospodarki, ale oczekiwania te są ostatecznie podstawą spekulacji.

Innymi słowy, nie każdy może być spekulantem. Ktoś musi wiosłować – pracować, dostarczać wartość „papierom wartościowym” swoją pracą.


Gdy liczba takich „oszczędnych” w gospodarce zaczyna być znacząca, objawia się to w znany sposób:


  • Nierówności rosną
  • Bieda rośnie
  • Aktywność gospodarcza spada
  • Klasa średnia się kurczy
  • Małe firmy się kurczą


W przypadku samych Stanów Zjednoczonych jest on wyższy niż w latach 20. XX wieku, a wzrost rynków finansowych zapewnia jego wzrost - realna produkcja nie rośnie w takim samym tempie jak rynek akcji od dziesięcioleci. Przytłaczająca większość populacji każdego kraju na świecie i całej planety nie jest w stanie w ogóle oszczędzać pieniędzy ani wycofać z obiegu żadnych znaczących (przekraczających roczne zyski) kwot.


W tym samym czasie niewielki odsetek populacji kontrolujący nieproporcjonalnie wysoki udział kapitału, którego nie musi wypłacać, szuka sposobów na jego maksymalizację. Coraz częściej znajdują je w sektorze finansowym gospodarki, wyprowadzając pieniądze z gospodarki realnej do gospodarki spekulacyjnej na różne sposoby. Na przykład poprzez wykup akcji korporacje wykorzystują dochody lub dotacje otrzymywane na giełdzie, aby odkupić swoje akcje.



W istocie jest to ekonomiczna asfiksja, jakby jeden mądry organ w ciele zauważył, że nie tylko może wykorzystać tlen dostarczany przez krew, ale także, oprócz każdej cząsteczki tlenu wykorzystywanej do odżywiania, zachować jedną lub więcej cząsteczek na później. W ten sposób powoli nasycenie krwi tlenem w dalszych odcinkach krwiobiegu spada, a ci, którzy nie otrzymali dodatkowej cząsteczki tlenu, zaczynają mieć problemy.


W ekonomii pierwsze, które to zauważają, to kategorie podmiotów gospodarczych o najbardziej elastycznej relacji między pułapem dochodów a ich własną pracą i stanem gospodarki: klasa średnia i małe przedsiębiorstwa. Pułap ten jest prawie nieodczuwalny dla bogatych, siedzących na butlach z tlenem. Jednocześnie biedni są przez niego tak przytłoczeni, że są praktycznie pozbawieni wrażliwości na wahania gospodarcze, z wyjątkiem tych najbardziej katastrofalnych. Sytuacja klasy średniej i małych przedsiębiorstw zależy przede wszystkim od obiegu gospodarczego. Pieniędzy jest mniej w obiegu, a pułap naciska mocniej.


Nie będzie konieczne czytanie podręcznika historii i kręcenie globusem, szukając najbliższych przykładów takiej dynamiki. W taki czy inny sposób, jest ona z ludźmi od czasu wynalezienia pieniędzy, ponieważ to jest jej błąd:


  • Można je wymienić, przesyłając dalej w krwioobiegu gospodarki, lub nie podlegają wymianie.


I nie chodzi o ludzi. Na poziomie jednostek to nierozwiązywalny problem. Chodzi o błąd. Trzeba tak zmienić pieniądz, aby ograniczyć możliwość jego wycofania z realnej gospodarki (akumulacji, spekulacji), zachowując jego użyteczność jako środka wymiany. Aby to zrobić, trzeba jakoś pozostawić tylko jedną stronę monety: płacącą (produkcyjną). Pieniądz, którym się płaci, ale nie oszczędza – musi zostać stworzony.



Istnieje wiele możliwych rozwiązań, w tym niepieniężnych, i podejmowano próby tworzenia pieniędzy o zredukowanej funkcji akumulacji. Najsłynniejszym z nich jest eksperyment Wörgl oparty na idei „wolnych pieniędzy” Gesella. Pomysł wolnych pieniędzy (freigeld po niemiecku), który obejmuje planowaną deprecjację w czasie, został zaproponowany przez ekonomistę Silvio Gesella. Eksperyment, znany również jako „Cud Wörgl”, został rozpoczęty w austriackim mieście Wörgl w szczytowym okresie Wielkiego Kryzysu w 1932 roku. Burmistrz miasta, ucieleśniając idee Gesella, wydał systematycznie dewaluowaną lokalną walutę, uruchamiając procesy sprzeczne ze stanem gospodarki austriackiej i większości światowej po 1929 roku, kiedy większość gospodarek świata pogrążyła się w Wielkim Kryzysie:


  • Stopa bezrobocia w Wörgl spadła o 25% w ciągu roku
  • Most został zbudowany w mieście
  • Drogi zostały poprawione
  • Inwestycje w usługi publiczne wzrosły


Jednak po zaledwie półtora roku eksperyment został zakończony decyzją Centralnego Banku Austrii :


Bank nalegał na utrzymanie swojego prawnego monopolu na emisję pieniądza. Podjął kroki prawne, aby powstrzymać eksperyment w Wörgl - pomimo bogactwa, jakie stworzył, pomimo dobra, jakie przyniósł mieszkańcom Wörgl... Pod koniec 1933 r. sądy austriackie orzekły na korzyść Banku Narodowego, uznając eksperyment za nielegalny.


Czy to coś mówi? Historyczne paralele między reakcją władz finansowych na próbę „oddolnego” wynalezienia pieniądza w latach 30. i 2010. są trudne do przeoczenia. Nie jest to zaskakujące, jeśli weźmiemy pod uwagę wynalezienie blockchain i rozwój kryptosfery nie w izolacji, jako zjawisko samo w sobie, ale w kontekście trwającego od wieków procesu kształtowania nowoczesnego systemu finansowego, ze wszystkimi jego mocnymi stronami i wyzwaniami.


Jednak w epoce cyfrowej może się okazać, że jest to coś, co nie było możliwe w epoce lamp. Przynajmniej ma sens zapytać, czy możliwe jest wykorzystanie magii blockchain w taki sposób, aby stworzyć instrument pieniężny, który będzie działał na rzecz wzajemnych rozliczeń, stymulując aktywność gospodarczą (stałą wymianę pieniędzy za dobra i usługi), ale nie pozwoli się gromadzić, zapobiegając w ten sposób odpływowi pieniędzy z realnej gospodarki do spekulacyjnych baniek, które je pompują.


A ponieważ podstawowe problemy pieniędzy same w sobie nie rozpływają się w powietrzu z czasem, warto się nimi zainteresować. Trzeba tylko zadawać dobre pytania. Jakość odpowiedzi jest pochodną jakości pytania.

Dwa główne problemy Bitcoina


Głównym problemem Bitcoina jest to, po co go wydawać, skoro większość opcji inwestycyjnych Bitcoina jest mniej opłacalna niż sam wzrost jego kursu. W gospodarce realnej stopa zwrotu jest wyższa niż spekulacja kryptowalutami w ograniczonej liczbie ryzykownych (zwykle nielegalnych) biznesów. Wszystkie inne opcje wydawania Bitcoinów — nawet te, które obiecują pewien zysk, ale mniejszy niż rosnąca cena samego Bitcoina — automatycznie zamieniają się w stratę. Bardziej opłacalne niż handel Bitcoinem jest najczęściej albo długoterminowa inwestycja w tego samego Bitcoina, albo handel innymi kryptowalutami. Podstawowy motor działalności gospodarczej na rynku — chęć maksymalizacji zysków — wciąga Bitcoina w pętlę spekulacji finansowych, pozostawiając go tylko częściowo w sektorze realnym (i to często w nielegalnych formach).


Dlaczego jest to problem, szczególnie z perspektywy Bitcoina? Jak stwierdzono w manifeście Satoshi Nakamoto, celem Bitcoina było służenie jako środek płatności w handlu elektronicznym - to znaczy, że został pomyślany do działania w realnej gospodarce.


Innym problemem z Bitcoinem jest jego ograniczona planowana emisja 21 milionów - jak może zastąpić wszystkie pieniądze świata? Nawet przy maksymalnej kapitalizacji Bitcoina, kapitalizacja światowej gospodarki pozostaje około sto razy większa. Nawet przy kapitalizacji Bitcoina wynoszącej bilion dolarów, kapitalizacja wszystkich rynków światowych zbliża się do 90 bilionów dolarów. Ale nawet wcześniej było jasne, że nie będzie głupców, którzy oddaliby gospodarkę planety w ręce sprytnych ludzi, którzy jako pierwsi wydobywali cyfry.


Deflacyjna natura Bitcoina jest jednym z czynników, które z góry przesądziły o jego nieuchronnej transformacji w środek akumulacji. Od wczesnych dni Bitcoina był to i pozostaje głównym argumentem na rzecz jego popularyzacji. Jego ilość jest ograniczona, a następnie staną się droższe; dlatego należy je wydobywać, póki można.


To, co miało być środkiem płatniczym (tj. stałym obiegiem), stało się cenione jako środek akumulacji. I nasz Bitcoin-jako-środek-płatniczy-alternatywny-dla-pieniędzy-fiat-się rozpadł. Żaden Satoshi Nakamoto nie będzie miał pieniędzy cyfrowych, jeśli bardziej atrakcyjne będzie oszczędzanie niż wydawanie przy pierwszym znaku popytu.


Środki płatnicze muszą być inflacyjne. Inflacja pieniądza jest jedną z zachęt do jego wydawania. I wszystko byłoby w porządku, ale ludzka pomysłowość nieustannie wymyśla, w co zamienić pieniądze, aby nie traciły na wartości - w tym Bitcoin. Ironia Bitcoina: alternatywą dla pieniędzy fiducjarnych okazała się inna metoda ich gromadzenia.

Anty-Bitcoin: nieskończona, demokratycznie regulowana waluta


Dlaczego nie można prowadzić inflacyjnego wydobycia? Niech ta muzyka będzie wieczna. A zwietrzała kryptowaluta, wręcz przeciwnie, rozpływa się w portfelach tych, którzy jej nie wydają.


Technologia blockchain pozwala rozwiązać jeden z problemów, który kryptowaluta powinna rozwiązać:


  • Demokratyzacja pieniądza, uwolnienie go od scentralizowanych regulacji ze strony regulatora, który praktycznie nie odpowiada przed ludźmi (w większości krajów są to banki centralne, w USA FRS) to dokładnie to, co blockchain może zrobić.


Sposobem na regulację kryptowaluty ludzi jest przyjrzenie się Bitcoinowi - i regulowanie go przez ludzi. Demokratyczna większość, 50%+1, powinna pokonać nawet blockchain.


Zatem pytanie „Jak oddzielić wartość spekulacyjną od wartości transakcyjnej?” jest niczym innym, jak wynalezieniem Bitcoina. Przynajmniej takiego, który będzie działał w kierunku rezultatu, dla którego został wynaleziony. Pierwszy okazał się wadliwy i zamiast instrumentu handlowego dla rynków, stał się samym towarem handlowym, żyjącym głównie na giełdach. Ten wynik jest niezgodny z rozwiązaniem problemu sformułowanym w pierwszym zdaniu oryginalnej prezentacji pomysłu Satoshi Nakamoto.


Ciągłe doniesienia ze świata spekulacji kryptowalutowych odwracają uwagę od problemu „Jak w końcu stworzyć instrument płatniczy?”


Rozwiązanie tego problemu — stworzenie kryptowaluty, która jest wyostrzona do wymiany i niezainteresowana gromadzeniem — rozwiąże nie tylko problem Bitcoina. Ta kryptowaluta rozwiąże problem pieniądza i stanie się nowym pieniądzem. Nie alternatywą dla pieniędzy fiducjarnych, ale pierwszym pieniądzem w historii pieniądza, który naprawia swój główny efekt uboczny: nie działa już jako środek akumulacji. Tylko jako środek wymiany. Czyż to nie jest ciekawy problem do rozważenia pod kątem stosowalności kryptowalut? Jeśli zostanie rozwiązany, kwestia konieczności takiego rozwiązania przestanie być istotna, a pojawi się pytanie do wszystkich, którzy używają „starych” pieniędzy: „Dlaczego nadal używasz ołowiu w rurach wodociągowych?”.


Dla wielu sednem krypto jest właśnie to, aby działały niezależnie od kogokolwiek innego. Jako analogia do gotówki. Jednak sformułowanie problemu sprowadza nas z powrotem do wspólnego podstawowego problemu wszystkich krypto-entuzjastów, grzechu pierworodnego sięgającego samego Satoshiego: braku zrozumienia, czym są pieniądze i jak działają . Jednak nie jest to tyle problem informatyczny, co projekcja ogólnego problemu współczesnej ekonomii teoretycznej, w której toczy się „wojna domowa” idei między (neo)keynesistami i zwolennikami nowoczesnej teorii pieniądza (MMT) z jednej strony, a (neo)klasycznymi ekonomistami z drugiej.


Gotówka nie jest zjawiskiem naturalnym; nie rośnie na drzewie. Gotówka jest prawnym środkiem płatniczym wydawanym przez państwo:


  • Jeśli przez „niezależność kryptowalut” rozumie się banki i współczesny system finansowy, to wszystko jest w porządku – kryptowaluty nie muszą negocjować z nikim poza państwem.
  • Jeśli mamy na myśli „niezależność od państwa”, to gdyby to było możliwe, ludzie nie mogliby używać gotówki. Państwo nie tylko ją wydaje, ale także zapewnia codzienną możliwość jej używania, w tym jej obowiązkową akceptację jako środka płatniczego na terenie kraju. Bez tego prawa wszystkie szanse na płacenie gotówką w dowolnym miejscu byłyby równe szansom na płacenie kryptowalutą – tylko za każdym razem musielibyśmy negocjować indywidualnie.


Dokładnie to samo trzeba by zrobić, aby stworzyć cyfrową pamięć podręczną, która jest tak wygodna jak gotówka. Nie kod - gromadzenie kryptowalut może być równie łatwe, jak drukowanie własnych pieniędzy na drukarce. Wartość bez uznania przez prawo jest taka sama. Właściwie Bitcoin działa teraz tak, jak Twoja gotówka działałaby w rzeczywistości, gdyby nie była wydawana przez rząd i chroniona przez prawo.


Dlatego cyfrowy analog gotówki, podobnie jak sama gotówka, z pominięciem państwa jest niemożliwy. Musi to być rozwiązanie techniczne uznane przez prawo za środek płatniczy. Teraz jest to problem (przede wszystkim dlatego, że nie ma rozwiązania technicznego), ale gdy zostanie rozwiązany - gotówka cyfrowa będzie równie wygodna, jeśli nie wygodniejsza, niż gotówka papierowa.



Można to uznać za nową generację Stablecoin. Stablecoin to kryptowaluta, której kurs jest powiązany ze kursem jakiegoś pieniądza fiducjarnego, aby uniknąć dużej zmienności. Popularnym zarzutem wobec stablecoinów (kryptowalut, których kurs jest powiązany ze kursem pieniądza fiducjarnego) jest: „Jeśli kryptowaluta jest 1 do 1 jak pieniądz fiducjarny, będzie absolutnie obojętne, czy mam dolara czy kryptodolara, jakkolwiek by się to nazywało - to znaczy, że nie ma sensu w ogóle na nią przechodzić” - nie anuluje to wartości kryptowaluty (głównie ze względu na blockchain) jako narzędzia.


Kryptowaluty nadal rozwiązują jeden duży problem: omijanie banków. Aktywność gospodarcza jest niezależna od tradycyjnych instytucji finansowych. Dokładnie to, co podtrzymywało ideę Bitcoina. Bezpośrednie transakcje online. Są one możliwe albo za pomocą fiat za pośrednictwem banków. Albo bezpośrednio za pomocą krypto w niezwykle ograniczonym zakresie (99,9% firm tego nie zaakceptuje). A krypto-dolar to zalegalizowane krypto. Teraz osoba ma tylko jeden sposób na korzystanie z fiat online: posiadanie konta bankowego, korzystanie z usług finansowych.


Dzięki kryptodolarom będzie można je trzymać w portfelu, ale płacić nimi tak swobodnie jak fiatami z konta bankowego. Krótko mówiąc, cyfrowa gotówka. Dokładnie tak, jak miało być.


Głównym problemem stablecoinów jest ich fundamentalna, drugorzędna natura w stosunku do walut fiducjarnych. Istniejące stablecoiny nie mogą stać się nowymi pieniędzmi, ponieważ waluty fiducjarne zapewniają ich funkcjonowanie. Rozwiązują problem zmienności jako nieodłączną właściwość kryptowalut typu Bitcoin, ale tracą swoją główną zaletę — niezależność funkcjonowania od tradycyjnego systemu finansowego. Stablecoiny 1.0 stanowią łatkę, a nie rozwiązanie.


W istocie, próba moderowania zmienności kryptowalut podobnych do Bitcoina poprzez powiązanie ich kursów wymiany z podmiotami zewnętrznymi - towarami, wartościami, pieniędzmi fiducjarnymi, innymi kryptowalutami - jest jak próba dostosowania balonu do podróżowania po drogach poprzez załadowanie jego kosza większą ilością worków z piaskiem, aby latał, ale nisko - zamiast wynalezienia lokomotywy parowej. Powodem zmienności Bitcoina jest to, że z samej swojej natury jest instrumentem spekulacyjnym analogicznym do akcji, a nie pieniędzy. To jest jego wartość. To jest jego słabość. Powiązanie kursu wymiany kryptowalut podobnych do Bitcoina z czymkolwiek usuwa ich wartość spekulacyjną, ale nie czyni ich pełnoprawnym środkiem płatniczym. To droga donikąd. Rozwiązaniem problemu, który próbują rozwiązać stablecoiny, jest stworzenie anty-Bitcoina, kryptowaluty do płatności, której potencjał spekulacyjny będzie minimalny lub nieobecny z założenia. Oznacza to, że nie będzie żadnego źródła zmienności poza normalnym korytarzem inflacyjnym, a co za tym idzie, nie będzie potrzeby kompensowania jej za pomocą jakichkolwiek działań.

Wniosek


Zasadniczo istnieje kilka metod. Regulacja podatkowa może to zrobić, ale jest to prymitywne i niepraktyczne. W idealnym przypadku opór przed akumulacją powinien być nieodłączny dla nowych pieniędzy jako takich, tak jak istniejące pieniądze są nieodłączne w zachęcaniu do tego. W ujednoliconym środowisku blockchain może to być możliwe. Jeśli nie, narzędzia zewnętrzne.


Natomiast pytanie stanowiące wyzwanie jest konkretne: w jaki sposób można oddzielić wartość spekulacyjną od metod transakcyjnych blockchain?


Komputer nie został zbudowany od razu. Pierwsze próby komputerów były podejmowane na kartach perforowanych, diodach LED i tranzystorach, a dopiero na mikroprocesorach zmieniły świat. A każda kolejna próba w tym łańcuchu była czymś, czego wcześniej nie było, dzięki pojawieniu się nowej technologii. Teraz chodzi o to, aby przyjrzeć się pytaniu: „Może blockchain został stworzony właśnie do tego?”. Biorąc pod uwagę ambicje tego zadania, trudno znaleźć inny problem pieniężny, który byłby jeszcze ważniejszy historycznie do rozwiązania niż próba oddzielenia funkcji wymiany pieniądza od funkcji akumulacji w celu stworzenia „czystego pieniądza” – uniwersalnego ekwiwalentu i tylko tego.


Takie zadanie byłoby o wiele ambitniejsze niż wszystkie istniejące czysto techniczne projekty rozwoju kryptosfery. Ich wspólnym problemem jest to, że w większości przypadków projekty kryptograficzne są rozwijane przez postępowych techników bez udziału postępowych ekonomistów.


Czystych techników zawodzi ignorancja ekonomii, więc mylą skalę z głupotą i nie wiedzą o ważnych kwestiach finansowych. Ekonomistów zawodzi nieznajomość nowych technologii i ogólny konserwatyzm. Ale są wyjątki od obu.


Obecnie, niezależnie od tego, jaki interesujący problem podejmiesz - jeśli nie zostanie rozwiązany w sposób multidyscyplinarny, nie zostanie naprawdę rozwiązany. A jeśli, powiedzmy, badacze współczesnej teorii pieniądza współpracują z krypto-geekami, których hobby jest projektowanie nowych blockchainów - prawdopodobnie będzie to najlepszy wysiłek możliwy na tym etapie postępu w technologii i naukach ekonomicznych.