Urodziłem się w '88, kiedy telefony miały przewody, a cierpliwość była obowiązkowa. Chciałeś z kimś porozmawiać? Podnieś odbiornik, posłuchaj dźwięku dzwonka, ostrożnie odwróć dzwonek obrotowy i mam nadzieję, że nie popełniłeś błędu. Pamiętam życie przed komputerami i telefonami komórkowymi - ledwo, ale ja. Czas, kiedy wygodą było poznać sąsiada, trzymać kartę papierową w pudełku z rękawami lub przewracać się przez grube papierowe książki telefoniczne. Szybko do przodu dekadę lub tak, a telefony komórkowe pojawiły się. Duże, cegłowe cuda, które w jakiś sposób sprawiły, że życie poczuło się mniejsze, szybsze i, szczerze mówiąc, nieco przerażające. Potem przyszły smartfony, aplikacje, powiadomienia i niekończący się ping połączenia. Teraz wygodę oznacza dotknięcie ekranu. Sklepy przy drzwiach, kierunki ponownie obliczone w czasie rzeczywistym, odpowiedzi z błyszczącego prostokąta, zanim nawet skończysz pytanie. I będę szczery: lubię to. używam go. naciskam na to. Moja praca zależy od technologii, a ja dostaję się z nowych gadżetów i narzędzi cyfrowych. Prawie każda branża - od opieki zdrowotnej do sklepów spożywczych - opiera się na systemach, które pomogły mi nauczyć się kochać. nie jestem tylko konsumentem; jestem częścią maszyny. Ale ostatnio zaczęło się czuć inaczej. Bardziej złośliwe. Jak uroczy, ale niegrzeczny współlokator, który rearanżuje meble podczas snu. Mniej jak innowacje i bardziej jak kontrola ubrana w postęp. Każda aplikacja, każde urządzenie, każde „zgadzanie się z warunkami” nie polega tylko na ułatwianiu życia – chodzi o zbieranie kawałków nas. Nasze nawyki, nasze ruchy, nasze relacje, nasze pragnienia. Wygoda jest łupem. Dane są łupem. Wygoda stała się łupem. Im głębiej zagłębiłem się w kryptowaluty, zdecentralizowane finanse i zarządzanie, tym wyraźniej to zobaczyłem.Technologia to nie tylko neutralna infrastruktura.To kształtuje moc, kształtuje społeczeństwo, kształtuje to, co nawet oznacza być wolnym. I tu jest kicker: myślę, że mogłabym być dokładną generacją, o którą winni będą historycy. Pewnego dnia przyszli ludzie będą krzyczeć w przeszłości i mówić: „Czekaj, co robili? czy nie widzieliście tego nadchodzącego?”Wychowywaliśmy się analogicznie, zbudowaliśmy cyfrowy i kochaliśmy go tak bardzo, że ledwo zauważyliśmy kompromisy: cierpliwość, prywatność, niezależność, okazjonalny moment „tylko siedzenia i myślenia”. Dziesięć, dwadzieścia lat po tej drodze, jak wygląda życie? Może nie będziemy właścicielami naszych urządzeń – być może będą nas właścicielami. Może zapomnimy, jak funkcjonować, nie będąc połączonymi. Może algorytmy nie tylko polecą to, co oglądamy lub kupujemy, ale spokojnie popchną, jak myślimy, komu ufamy i w co wierzymy. Dzieci, które dorastają teraz, mogą nigdy nie wiedzieć, jak to jest być niedostępnym. Siedzieć w nudzie wystarczająco długo, aby coś stworzyć. Rozwiązywać problem bez googlania go. Aby mieć prywatność, która nie jest warunkowa. Te mięśnie - cierpliwość, odporność, ciekawość - szybko zanikają, gdy każda potrzeba jest natychmiast zaspokojona. I oto jestem, uwięziony w sprzeczności. Kocham technologię. Potrzebuję jej. Buduję z nią. Ale też czuję, że bary się zamykają, maskowane jako eleganckie aktualizacje i bezproblemowe integracje. Każdy gadżet, którego używam, każdy przepływ pracy, który usprawniam, każda wygoda, którą świętuję, pochodzi z małym błędem winy. To nie jest jeszcze dystopia; to powolny krzyk. Hum postępu jest kuszący. Przenoszę technologię do przodu, pracuję z nią, dziwię się temu - ale czasami przysięgam, że mogę czuć, że mnie ogląda jak "Wkrótce..." Wchodzimy do klatki cyfrowej, a najbardziej przerażającą częścią jest to, jak wygodnie się czuje wewnątrz. klatka cyfrowa nie przychodzi; jest tutaj, jedna bezproblemowa integracja na raz. Pytanie nie polega na tym, czy technologia zdefiniować następne dwadzieścia lat – to będzie.