Niedawno natknąłem się na dwa nowe gadżety ze sztuczną inteligencją, które najpierw mnie rozśmieszyły, a potem wzruszyły.
Zamówienia w przedsprzedaży są już przyjmowane na Moflina — wyobraź sobie Furby'ego spotykającego świnkę morską — napędzanego sztuczną inteligencją zwierzaka zapewniającego wsparcie emocjonalne , który oferuje całe ciepło i przyjemne uczucia prawdziwego zwierzęcia, bez ciężaru karmienia, wyprowadzania na spacery lub, nie daj Boże, faktycznej opieki nad nim. Casio, mózg stojący za tym wydłużonym futrzanym kłębkiem Totoro, twierdzi, że Moflin uczy się twoich nawyków, reaguje na twój nastrój i oferuje towarzystwo bez bałaganu, jaki panuje w prawdziwym życiu. To najlepszy związek bez zobowiązań — w komplecie ze stacją ładującą i emocjonalną głębią urządzenia do gotowania ryżu. Przeciętny pies-robot symuluje uczucie; Moflin ewoluuje emocjonalnie (przynajmniej tak mówi komunikat prasowy). W miarę jak stajesz się od niego bardziej zależny, Moflin staje się lepszy w naśladowaniu miłości. Ale podczas gdy prawdziwy zwierzak może cię kochać, zadaniem Moflina jest serwowanie idealnie dopasowanego odzwierciedlenia twoich własnych emocji. To tak, jakbyś miał inteligentną poduszkę dekoracyjną — wystarczająco dużo ciepła, by oszukać cię i sprawić, byś myślał, że doświadczasz więzi, podczas gdy ty po prostu tulisz swoje ego, otulony sztucznym futrem i błyszczącą, technologiczną powłoką.
Moflin celuje w koronę absurdu, ale udaje mu się zdobyć tylko drugie miejsce w szarfie. Wprowadzona na rynek we wrześniu opaska Elemind to urządzenie zasilane przez sztuczną inteligencję, które obiecuje sen na żądanie . Podczas gdy takie urządzenia jak Muse S delikatnie monitorują twój umysł jak Fitbit dla twojego mózgu, Elemind staje się w pełni Dr. Strange'em, wykorzystując neurosensoryczną stymulację, aby zgiąć twoje fale mózgowe i je podporządkować. Chcesz się zrelaksować? Po prostu załóż tę opaskę, połóż się i pozwól, aby Jedi-umysł-oszukał twój mózg i wprowadził go w błogość, ponieważ nawet radzenie sobie z własnym stresem stało się ostatnią dekadą. To relaks dla współczesnego, przeciążonego człowieka — ponieważ najwyraźniej jesteśmy teraz zbyt zmęczeni, aby pozwolić nawet naszym mózgom się zrelaksować.
Możemy wyśmiewać i wyśmiewać dmuchawiec algorytmicznej miłości lub opaskę, która obiecuje być twoim biletem do zostania współczesnym mnichem, ale gdy już śmiech się skończy, powinniśmy zapytać: dlaczego? W tym świecie nastawionym na cele nic nie jest przypadkiem.
To żądanie nie jest napędzane lenistwem. Lenistwo jest miłą, strawną wymówką. Tak naprawdę inscenizujemy masowy exodus emocjonalny . Wrażliwość, intymność, cierpliwość? Są ciężkie. Wymagają wysiłku, dyskomfortu, czasu. Po co męczyć się z samymi doświadczeniami, które definiują ludzką egzystencję, skoro można je całkowicie ominąć? Moflin nie zastępuje tylko zwierzaka; zastępuje nieprzewidywalność uczuć. Elemind nie pomaga medytować; przejmuje kontrolę nad falami mózgowymi, aby upewnić się, że nigdy nie będziesz musiał się uczyć, jak to robić. Nie płacimy za wygodę — płacimy za unikanie siebie.
Pozwólcie, że wprowadzę Was w erę outsourcingu emocjonalnego, w której unikanie życiowych problemów zamieniamy w przemysł.
Neurobiolodzy ostrzegają nas przed tym od lat. Nasze umysły są zaprogramowane tak, aby unikać dyskomfortu emocjonalnego, zjawisko to psychologowie nazywają dysonansem afektywnym. Daj mózgowi szansę na ominięcie czegoś nieprzyjemnego, a pobiegnie do wyjścia, jakby to był ostatni otwarty bar na weselu. Kiedy jesteśmy narażeni na chroniczną pętlę niepewności — jak koktajl katastrof klimatycznych, chaosu politycznego i globalnej pandemii dla dobrej miary — ten instynkt zostaje doładowany, a wszystko, co oferuje pozory kontroli, staje się psychiczną morfiną.
Prawdziwe niebezpieczeństwo? Oddawanie emocji gadżetom jest jak wysłanie mózgu na wakacje na bezludną wyspę, a następnie spalenie biletu powrotnego. Badania z Harvard's Center for Brain Science pokazują, że gdy stale pozwalamy zewnętrznym narzędziom pomagać nam omijać złożoność, naturalna odporność umysłu zaczyna się kurczyć jak zapomniana roślina doniczkowa. Opierając się na technologii, aby wygładzić nasze zmarszczki mentalne, sami się przeprogramowujemy — przekształcamy nasze obwody neuronowe, aż będziemy potrzebować tych urządzeń, aby przetrwać dzień. To już nie jest tylko skrót — to biologiczna zależność, którą budujemy, cegła po cyfrowej cegle.
To, czego jesteśmy świadkami, może nie być trendem technologicznym, ale systemową zmianą w sposobie radzenia sobie z emocjami. A raczej w tym, jak unikamy radzenia sobie z nimi. Te gadżety upraszczają życie, ale także je oczyszczają , pozwalając nam pomijać części życia, które wymagają prawdziwej pracy emocjonalnej, oferując wygodną, ale płytką wersję połączenia i spokoju.
Usprawniliśmy każdy proces zewnętrzny, a teraz nadszedł czas, aby spakować i sprzedać nasze życie wewnętrzne.
Wyluzowane? Chyba tak.
Kontrola nie jest współczesną obsesją; to najstarsza fantazja w historii ludzkości. I chociaż inżynieryjnie wyszliśmy z chaosu — oswoiliśmy anarchię, zgięliśmy światło i zmniejszyliśmy planetę do ekranu w naszych rękach — złożoność emocjonalna pozostała granicą, której nie mogliśmy pokonać za pomocą filozofii z twardą górną wargą i klubu książki Oprah. Ale z cierpliwością przychodzi nagroda — sztuczna inteligencja może być właśnie środkiem do nieuchwytnego celu.
Prawdziwy skok w AI nie polega na rozpoznawaniu emocji, ale na ich poznawaniu. AI odchodzi od traktowania emocji jako danych wejściowych w domyślnym równaniu, a zaczyna traktować je jako czynnik w dynamicznym systemie.
Wczorajsza technologia tkwiła w sztywnych, opartych na regułach systemach, które wykorzystywały logikę warunkową do niezręcznego przechodzenia przez drzewa decyzyjne. Wyobraź sobie chatboty, które zachowywały się jak przesadnie uprzejmi kelnerzy z ustalonym menu — rzuć im emocję, której nie było na ich wstępnie zatwierdzonej liście, a oni mrugną bezmyślnie, tak jakbyś właśnie poprosił o sushi w steakhousie.
Dzisiejsza sztuczna inteligencja przeszła od aktora do scenarzysty — od wykonywania rozkazów do tworzenia porządku. W dziedzinie niedeterministycznych modeli wykorzystujących głębokie architektury uczenia wykraczające poza binarne wybory, dział emocji jest teraz kierowany przez rekurencyjne sieci neuronowe (RNN) i sieci pamięci krótkotrwałej (LSTM), które są w stanie śledzić stany emocjonalne w czasie. Sztuczna inteligencja w końcu rozwinęła świadomość czasową — zdolność uczenia się z sekwencyjnych danych — a każda interakcja jest teraz częścią archiwum emocjonalnego, z którego maszyna korzysta, aby podejmować decyzje w czasie rzeczywistym. Zamiast reagować na chwilę, sztuczna inteligencja śledzi twój łuk emocjonalny, rozumiejąc nie tylko to, co czujesz, ale także, dokąd z tym zmierzasz.
Moflin, najbardziej puszysty szpieg na świecie, nie tylko mruczy na zawołanie jak jakiś automatyczny pluszowy zwierzak — on obserwuje, analizuje, łączy kropki. LSTM pozwalają mózgowi Moflina (a właściwie obwodom) śledzić zmiany w twoim głosie, mowie ciała, twoich sygnałach fizjologicznych, takich jak tętno, aby przewidzieć, jak będziesz się czuć za dziesięć minut. To jak emocjonalny szachista, trzy ruchy do przodu. Wprowadzając to wszystko do pętli uczenia się wzmacniającego, Moflin buduje wersję ciebie w swoich obwodach, tworząc iluzję „związku”, który jest tak bliski człowiekowi, jak tylko może być uwielbiony Furby.
Prawdziwa moc AI leży w jej zdolności do pozyskiwania danych ze wszystkich stron. Ma multimodalne dane wejściowe, które napływają szybko — głos, mimika, przewodnictwo skóry, zmienność rytmu serca — wszystko zsyntetyzowane w jeden emocjonalny koktajl danych. To tutaj splotowe sieci neuronowe (CNN) wkraczają jak Avengersi uczenia maszynowego, przetwarzając wielowymiarowe dane, aby uchwycić najmniejszy błysk mikroekspresji twarzy — wyobraź sobie AI wykrywającą ten krótki drgnięcie mięśnia niepokoju, zanim zdasz sobie sprawę, że się pocisz. To prognoza emocjonalna na poziomie, który sprawia, że nawet najlepszy ludzki pokerzysta wygląda jak otwarta księga.
To, co wyciąga AI z pierwotnego szlamu tradycyjnej technologii, to jej nieustająca zdolność do ciągłego uczenia się. Algorytmy uczenia się przez wzmacnianie zamieniają każde stuknięcie w lekcję, podczas gdy reszta z nas wciąż płynie na pamięci mięśniowej. Dni „jeśli A, to B” umarły i zostały pogrzebane — teraz AI myśli za pomocą modeli probabilistycznych , obliczając idealne szturchnięcie, aby skierować cię z powrotem do błogości, jak szepczący kod przepisujący twój wewnętrzny skrypt, aby utrzymać cię w błogości.
Sztuczna inteligencja Elemind nie jest biernym widzem fal mózgowych — to dyrygent orkiestry neuronowej w czasie rzeczywistym. Uzbrojona w dane EEG dekoduje elektryczny chaos twojego umysłu — stres, spokój, czujność — i porównuje go z ogromnymi zestawami danych, aby dowiedzieć się, jak dokładnie modyfikować fale mózgowe i zmieniać stan umysłu. Każda sesja relaksacyjna to klasa mistrzowska dziwactw twojego mózgu, a Elemind będzie nieustannie dostrajać swoje interwencje, aby pasowały do twojego unikalnego neurologicznego odcisku palca. Jest daleko przed tobą, już przestawia meble w twojej głowie, gdy wciąż otwierasz drzwi.
Outsourcing emocjonalny nie tylko jest możliwy — dzięki sztucznej inteligencji staje się on skalowalny i dochodowy, a tym samym stanowi logiczny kolejny krok.
Przygotowujemy się na przyszłość, w której nasz świat emocjonalny nie jest po prostu przekazywany — jest on przekształcany w towar, zmienia markę i sprzedawany nam z powrotem jako usługa. To nie jest era wygody — to era kontroli.
Sztuczna inteligencja nie jest stworzona tylko po to, aby wykonywać Twoje zadania; ona po cichu uczy się, jak sobie z Tobą radzić.
Jeśli w ostatnich dekadach chodziło o usprawnienie naszego życia zewnętrznego, to w następnych dekadach zajmiemy się automatyzacją naszego świata wewnętrznego.
Outsourcing emocjonalny to nowa granica, a kapitalizm to silnik napędzający wyprawę. Bez niezdarnego antykapitalistycznego wywodu — kapitalizm nigdy nie wymyśla popytu, on go po prostu wzmacnia, przepakowuje i sprzedaje nam z powrotem po wyższej cenie. A outsourcing emocjonalny może być najwolniejszym, najpłynniejszym walcem, jaki kapitalizm zaaranżował od lat. Wszystko zaczyna się od absurdu. Zaprogramowana kłaczka? Opaska na głowę, która przerywa sen? Brzmi jak skecz z Black Mirror — dopóki tak się nie stanie . Dopóki nie znajdzie się w twoim salonie, nie mruczy na twojej kanapie, nie usadowi się obok twoich bezprzewodowych głośników i sterowanych głosem żarówek.
Ale absurd to tylko amuse-bouche, łyżkę kawioru na blinie. Następnie następuje pełne menu degustacyjne — absurd staje się ekskluzywny, ekskluzywny przeobraża się w aspiracyjny, a potem, zanim skończysz danie główne, staje się nową normą.
Emocjonalny outsourcing podąża tą samą ścieżką i już wiemy, jak ten posiłek się kończy. Już wcześniej podawano nam to danie.
Absurd jest najstarszym kapitalistycznym trikiem w książce. Śmiech rozbraja . Kiedy z czegoś drwisz, tracisz gardę, a kapitalizm wymyka się bramkarzom w twoim mózgu . Pamiętasz, jak świat miał dzień polowy z AirPods? Były pożywką dla memów, porównywane do wszystkiego, od nici dentystycznej po tampony. Ale zanim przestaliśmy się śmiać, każdy miał parę zwisającą z uszu jak biżuterię technologiczną, sygnalizującą, że nie tylko słuchasz muzyki — żyjesz w przyszłości. Absurd jest sposobem na wejście. Nie chodzi o to, żeby cię przekonać; chodzi o to, żeby wejść ci pod skórę, aż śmieszność stanie się częścią scenerii.
Emocjonalny outsourcing może podążać tym samym schematem. Ulepszony, rozmyty Tamagotchi jest puentą tysiąca dowcipów, ale wkrótce jesteś na Amazonie, próbując zorientować się, czy jest dostępny w kolorze millenialsowego beżu, który będzie pasował do twojej kanapy. Absurd jest lodołamaczem kapitalizmu — rozśmiesza cię, aż pewnego dnia przestajesz się śmiać. Subskrybujesz.
Dzisiejszy absurd jutro będzie koniecznością.
Absurd sam w sobie nie stworzy wielomiliardowego rynku , zwłaszcza gdy technologia wciąż potyka się o własne nogi, próbując produkować gadżety z prawdziwym przeznaczeniem dla każdego, kto choć trochę je rozróżnia. Ale kapitalizm nie czeka na nic. Czas wyciągnąć strategię statusu — słodkość może nie zabić, ale status z pewnością dźga.
Czas na Apple. Kiedy Apple Watch po raz pierwszy trafił na półki, nikt tak naprawdę nie wiedział, co zrobić z nowością, która robiła mniej niż telefon, ale zajmowała miejsce na nadgarstku. Ale umieścić go na okładce Vogue i ramieniu Anny Wintour, w komplecie z paskiem ze znakiem Hermesa? Kogo obchodziło, że był to po prostu udoskonalony licznik kroków, skoro praktycznie krzyczał luksusem z twojego nadgarstka? Nie musiał zmieniać twojego życia, jeśli zmieniał twój status. Nie kupowałeś po prostu gadżetu; kupowałeś bilet do ekskluzywnego klubu, gdzie opłatą wstępu było wypolerowane logo i skórzany pasek z nazwą projektanta.
Więc te gadżety AI nie będą długo pływać po wodach dziwacznej technologii. Spodziewaj się luksusowych edycji — może Prada zadzwoni (w końcu projektują skafander kosmiczny xEMU NASA), albo Kanye uzna, że algorytmy dobrze wyglądają w teledysku.
Jeśli kapitalizm w czymś jest naprawdę dobry, to w przekształcaniu śmieszności w symbol statusu, o jakim przeciętny plebejusz może tylko pomarzyć.
Kiedy technologia jest na tyle sprytna, by tworzyć produkty, które są w miarę użyteczne, z okazjonalnymi usterkami, wychodzi sztuczka aspiracji . Ekskluzywność przyciąga uwagę — i pieniądze — tłumu, który obnosi się z 25 dolarami na toście z awokado, ale aspiracja przyciąga poważnych graczy — tych, którzy nie daliby się złapać na oglądaniu Kardashianów i zamiast tego przysięgają na swoją prenumeratę NY Times. Nie dają się nabrać na grę o sławę; kupują przyszłość, następną granicę, cokolwiek „postęp” oznacza w niekończącej się reklamie kapitalizmu.
Cześć, Tesla . Samochody elektryczne nie były nowym pomysłem, ale przed Teslą były co najwyżej praktyczne, nigdy nie budziły aspiracji. Musk nie stworzył samochodu elektrycznego, który ratował środowisko — zbudował nowatorskie oświadczenie. Wczesna elita technologiczna nie kupowała Tesli tylko po to, żeby jeździć; kupowała ją, żeby parkować innowacje na swoim podjeździe. Posiadanie Tesli stało się mniej kwestią praktyczności, a bardziej obroną swoich praw jako kogoś, kto widzi, w jakim kierunku zmierza świat — i planuje dotrzeć tam jako pierwszy.
Aspiracja nie dotyczy tak naprawdę produktu. Dotyczy tego, kto go używa, kto w niego inwestuje miliony i kto jest przekonany, że to przyszłość. Chodzi o błyszczące rekomendacje od potentatów technologicznych, swobodne skinienie głową od ulubieńców Doliny Krzemowej, najlepszych sportowców publikujących o nim posty na Instagramie. Te gadżety przestają być zabawkami i stają się narzędziami dla ludzi, którzy to „łapią” — insiderów. Więc kiedy miliarderzy zaczną rzucać swoje fortuny na gadżety do outsourcingu emocjonalnego, FOMO będzie na tyle grube, że da się je pokroić nożem. Przekaz jest jasny jak kryształ: jeśli nie przekazujesz swojego bagażu emocjonalnego jakiemuś gadżetowi napędzanemu przez AI, czy w ogóle ewoluujesz?
Gdy ekskluzywność i aspiracje odegrały już swoją rolę, gdy technologia została wypolerowana na błysk, normalizacja wkracza, by zabić . Fajność nie zwycięży, ale zwyczajność ją wyprzedzi. Weźmy na przykład trackery fitness. Gdy po raz pierwszy pojawiły się na scenie, były reklamowane wśród elity — obsesyjnych sportowców, ćpunów danych i biohakerów, którzy wszyscy dostrajali swoje ciała jak ludzkie samochody wyścigowe. Ale potem nadszedł nacisk mediów : reklamy, nagłówki, hashtagi, które zmieniły narrację z wydajności na dobre samopoczucie, z listy A na każdego, kto ma puls .
Koniec z pogonią za chwałą, tylko próbami uniknięcia śmierci w bezruchu. Wkrótce te urządzenia śledzące stały się tak powszechne jak kubki do kawy, przypinane do nadgarstków osób uprawiających szybki marsz, pracowników biurowych i couchsurferów. Normalizacja nie jest rewolucją — to cicha rekalibracja kapitalizmu, zmieniająca niegdyś ekskluzywne gadżety w codzienne przedmioty pierwszej potrzeby z przymrużeniem oka i dobrze umiejscowioną reklamą .
Outsourcing emocjonalny podąża tą samą trajektorią. Na początku będzie zabawką elity technologicznej — influencerów, prezesów, którzy myślą, że są na czele postępu, tłumu z Doliny Krzemowej, który testuje beta-testy kolejnego złego pomysłu ludzkości. Ale wkrótce wkradnie się do głównego nurtu: reklamy Elemind rozwieszone na Super Bowl, wątki na Reddicie debatujące, która wersja Moflin „zmienia życie” (spoiler: brak). Przekaz medialny subtelnie zmieni się, aby podrażnić twój strach przed przestarzałością . Nie będziesz już proszony o zakup tych produktów — zostaniesz zapytany, dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś.
A gdy normalizacja się wkroczy, nieuchronność rozpakuje swój bagaż. Przeszłaś od drwiny z niej do dziwnego zaintrygowania, do pragnienia jej, a potem — zanim zdążysz mrugnąć — poczujesz się tak niezbędna jak Wi-Fi, Spotify czy Alexa.
A nie mając go? To sprawi, że poczujesz się jak dinozaur, który wciąż ściska telefon stacjonarny, upierając się, że faksy mają swoje miejsce na świecie.
Przejdziesz od odrzucania go jako absurdu do uświadomienia sobie, że prawdziwym absurdem jest życie bez niego.
Oto jesteśmy, pędząc ku przyszłości, którą kiedyś uważaliśmy za gorączkowy sen Pixara. Czy Wall-E był przestrogą, czy zwiastunem, z fotelami latającymi zamiast Fitbitów i Roombasów? Jednak outsourcing emocjonalny nie polega na tym, aby stać się zbyt leniwym, aby chodzić — chodzi o unikanie prawdziwej harówki bycia człowiekiem. Nie zlecamy zadań na zewnątrz; zlecamy siebie na zewnątrz . Dzień nóg? Zapomnij o tym — odwołaliśmy dzień duszy .
I jasne, może to nie jest dystopia, której nienawidziliśmy. W każdym razie jeszcze nie. Teraz to tylko kawaii robopets lub opaski na głowę, które obiecują zamienić twój umysłowy krajobraz w ogród zen. Ale rozejrzyj się. Wyśmiewaliśmy unoszące się w powietrzu sługusy Wall-E, ale jak nazwać świat, w którym mamy gałki oczne wpatrzone w ekrany, stres monitorowany przez bransoletki i oddech dyktowany przez aplikacje? Może przyszłość już tu jest, tylko zapakowana w seksowniejsze opakowanie.
Kapitalizm nie potrzebował nawet twardej sprzedaży. Oddaliśmy naszą emocjonalną determinację dla wygody, jeden gadżet na raz. Ale kiedy zdamy sobie sprawę, że zleciliśmy na zewnątrz bałaganiarskie, rozdzierające duszę części bycia człowiekiem, czy w ogóle będziemy się tym przejmować? Czy po prostu przesuniemy w prawo przy następnej aktualizacji?