Moja babcia przeprowadziła się do domu spokojnej starości. Więc pakuję jej pudełka. Coś się świeci. Podnoszę to, pocieram i puf. 🌬️
Dżin wyskakuje, patrzy na mnie oczami jak rozżarzone węgle. „ Jedno życzenie ” – mówi. „ Cokolwiek zechcesz ”.
Nawet się nie waham. „ Chcę żyć wiecznie ”.
Uśmiecha się szyderczo. Patrzy na mnie, jakbym popełnił błąd:
Ja: „ Tak, do cholery. Kto by tego nie chciał ?”
Kiwa głową, pstryka palcami i tak po prostu... jestem wieczna.
—
Nastrój: Ekstatyczny
Jestem wieczny . Po prostu mówię, że to wydaje się szalone. Nie ma potrzeby się spieszyć, nie ma potrzeby martwić się o „upływ czasu”.
Świętowałem, nie robiąc absolutnie nic przez kilka godzin. Czysta wolność.
Następnie zaczęłam robić listę rzeczy, na które w końcu znajdę czas… Nauczyć się każdego języka, przeczytać każdą klasyczną powieść, odwiedzić każdy kraj.
To będzie epickie.
Nastrój: Nadal podekscytowany
Skoczyłem ze spadochronem. Dwa razy. Czemu nie? Kiedy masz mnóstwo czasu, zaczynasz patrzeć na wszystko jak na eksperyment.
Każde doświadczenie jest dla mnie dostępne, nie ma potrzeby rozważania za i przeciw. Popołudnie spędziłem na planowaniu mojej „wiecznej listy życzeń” i szybko się zapełnia.
Koniec z FOMO.
Nastrój: Ciekawy, ale… może trochę niespokojny
Odwiedziłem 15 krajów.
Wypróbowałem wszystkie ekstremalne sporty, jakie mogłem znaleźć.
Nauczyłem się konwersacyjnego japońskiego ( 嫌な予感 が する…). Ale pojawia się dziwna myśl: sprawy nie wydają się aż tak pilne.
Nastrój: Znudzony, jeśli mam być szczery
Zrobiłem wszystko. Dwa razy.
Emocje związane z „próbowaniem nowych rzeczy” są coraz słabsze. To znaczy, to wciąż jest fajne, ale… nie ma pośpiechu.
Przeczytałem każdą książkę, jaką miałem na półce, obejrzałem każdy klasyczny film, wspiąłem się na najwyższe góry i nurkowałem w najgłębszych oceanach.
Dziwne, że nie dotrzymuję terminów.
Nastrój: Rozpaczliwie pragnę końca
Pieprz mnie.
Teraz rozumiem.
Prawie widzę ten cholerny uśmieszek na twarzy dżina. Wiedział od początku.
Życie nie jest cenne, ponieważ trwa wiecznie; jest cenne, ponieważ tak nie jest. Ciężar tego uderza jak tona cegieł — za późno, aby się cofnąć, za późno, aby wybrać inaczej.
Gdybym wiedziała... gdybym wtedy zrozumiała to, co wiem teraz, skupiłabym się na rzeczach, które naprawdę coś znaczą — na ludziach, ulotnych, chaotycznych momentach, rzeczach, które sprawiają, że życie wydaje się pełne, nawet gdy jest boleśnie krótkie. Wieczność nie jest darem; jest przekleństwem. Prawdziwe piękno życia? To to, że nie mamy go wystarczająco dużo.
Ale utknąłem tutaj, bez końca oglądając zachody słońca, bez końca czekając... i w końcu zrozumiałem.
Nastrój: Uwięziony w wieczności
Przeżyłem już wszystko, dla czego warto było żyć.
Bez końca, bez ucieczki – tylko nieskończony, pusty czas.
Dlaczegoyyyyyyyyyyyyyyy
—
Dlaczego to dobre pytanie. Dlaczego nie czujemy pilnej potrzeby robienia tego, co naprawdę ma znaczenie?
To tak, jakbyśmy zachowywali się, jakbyśmy mieli wieczność, ale nigdy nie zatrzymali się, żeby zapytać, co to właściwie znaczy.
Pomyśl o tym.
Ludzie mówią, że zaczną jutro, albo w przyszłym tygodniu, albo „kiedy wszystko zwolni”. Ale gdybyś żył wiecznie, zawsze byłoby kolejne jutro.
Teraz nic już nie będzie musiało się wydarzyć.
I to jest zabawne, prawda? Już wpadliśmy w tę pułapkę.
Rozejrzyj się.
Widzisz to — przyjaciele, rodzina, a nawet ty sam — odkładasz sprawy na później, jakby zapas jutra był nieskończony.
Za każdym razem, gdy mówisz „ Zrobię to później ”, zakładasz, że zawsze będziesz miał więcej czasu. Wyobraź sobie takie nastawienie z wiecznością. Ciągle odkładałbyś rzeczy na później, czekając na jakiś „idealny moment”, który nigdy nie nadchodzi.
A potem tkwisz w niekończącym się cyklu, odkładając na później sprawy, które naprawdę mają znaczenie, bo zawsze jest coś „później”.
I tu pojawia się ironia: odkładamy sprawy na później nie dlatego, że mamy wieczność; odkładamy sprawy na później , bo się boimy .
Boję się, że coś zepsuję
Lęk przed porażką
Obawa przed tym, że poczuję za dużo i za wcześnie.
Forever daje złudzenie , że nie ma potrzeby pośpiechu, ale to skończoność życia nadaje sens każdemu działaniu.
Potem są planiści – planujący każdy szczegół, ale nigdy nie klikający „ wyślij ”. Są też tacy, którzy unikają ryzyka, czekając na „właściwy moment” lub „właściwe uczucie”, aby wyjść ze swojej strefy komfortu.
Gdybyś miał wieczność, po prostu byś czekał, prawda?
Bezpieczny, lecz nigdy w pełni żywy.
Oto, co zrozumiałem: decyzja o działaniu w ramach pewnych ograniczeń przynosi jasność i siłę, aby rzeczy stały się rzeczywistością.
Tykający zegar zmusza nas do szczerości co do tego, co naprawdę chcemy zrobić – i czego po prostu boimy się zaniechać.
Strach przed śmiercią to nie tylko strach przed „nieistnieniem”. To także strach przed pozostawieniem czegoś niedokończonego, przed tym, że nie będziemy naprawdę żyć , póki tu jesteśmy.
Wyobraź sobie, że naprawdę starasz się zrobić wszystko.
Każde hobby, każda umiejętność, każde miejsce na planecie. W końcu wylądujesz w niekończącej się pętli prób zapewnienia sobie rozrywki.
Znasz to uczucie, kiedy przez godzinę przewijasz Netflixa, bo chciałbyś obejrzeć cokolwiek , a nagle okazuje się, że nie oglądasz niczego?
A teraz wyobraźcie to sobie w skali kosmicznej.
Życie wieczne byłoby ostatecznym paraliżem Netflixa — niekończącą się listą opcji, bez konieczności szybkiego podejmowania decyzji.
Kiedy nic nie jest pilne, nic nie wydaje się znaczące.
Piękno życia — to, co sprawia, że wydaje się ono takie cenne — polega na tym, że nie możemy robić wszystkiego.
Musimy dokonać wyboru.
Ustal priorytety.
A te wybory? W tym tkwi sens.
Dlaczego więc nie czujemy potrzeby robienia tego, co naprawdę ważne?
To tak, jakbyśmy udawali, że będziemy żyć wiecznie, nigdy nie zastanawiając się, co to właściwie oznacza.
Zachowujesz się, jakby czas był nieskończony, ale nie traktujesz go jak daru, którym jest. Przyjmujesz go za pewnik, półżyjąc, tkwiąc w rutynie, zakładając, że mamy cały czas świata — dopóki tak nie jest.
(mówię tu za siebie).
I oto pytanie, które zaczęło krążyć w mojej głowie: Gdybym miał mnóstwo czasu — dosłownie — co bym właściwie robił?
Czasami spojrzenie na życie z zupełnie innej perspektywy jest jedynym sposobem, aby zobaczyć, co jest naprawdę ważne.
Mimo wszystko,
„Definicją szaleństwa jest ciągłe robienie tej samej rzeczy i oczekiwanie odmiennych rezultatów”.
Więc pomyślałem, dlaczego nie odwrócić scenariusza całkowicie? Dlaczego nie wyobrazić sobie, jak wyglądałoby życie, gdybym miał nieskończony czas?
I zobacz, co bym właściwie robił, gdyby nie tykający zegar.
Na początku odpowiedź wydawała się oczywista: zrobię wszystko.
Odkryj każdy kraj
Naucz się każdego języka
Opanuj każdą umiejętność.
Wyobraź sobie wolność, wiedząc, że nigdy nie zabraknie Ci czasu. Bez pośpiechu, bez presji. Tylko nieskończone możliwości.
Ale potem trochę głębiej poszperałem. I idea wieczności… zaczęła tracić swój urok.
I to jest prawdziwy dar, prawda? Nie żyjemy wiecznie. Mamy ograniczenia, które zmuszają nas do dokonywania wyborów. Każda godzina, każdy dzień, każde doświadczenie ma większe znaczenie, ponieważ nie ma nieskończonego zapasu.
Ale może to coś więcej. Może ograniczenia nie tylko zmuszają nas do dokonywania wyborów — one definiują to, czego w ogóle pragniemy.
Pomyśl o tym:
Czy cokolwiek miałoby wartość, gdyby było nieskończone?
Czy cokolwiek wydawałoby się cenne, gdyby nie istniała możliwość jego utraty?
W dziwny sposób to nasze ograniczenia tworzą pragnienie na początek. Wyobraź sobie, że chcesz czegoś na wieczność.
Samo pragnienie straciłoby swoją iskrę, prawda?
Tykający zegar nie tylko tworzy pilność — daje nam jasność. Ujawnia to, o co jesteśmy gotowi walczyć, poświęcić się, kochać na tyle mocno, by wybrać ponad wszystko inne.
To „nie” sprawia, że „tak” ma znaczenie.
A co jeśli ostatecznym celem ograniczeń nie jest tylko uczynienie życia cennym, ale także pozbawienie nas wszystkiego, co zbędne , pozostawiając nam tylko to, za co byśmy umarli – lub dla czego byśmy żyli?
Gdybyśmy mieli wieczność, nie musielibyśmy zmagać się z takimi pytaniami, nie musielibyśmy pytać, co jest warte naszego czasu, naszego wysiłku, naszej miłości.
Ale ponieważ tego nie robimy, każdy wybór, którego dokonujemy, jest deklaracją tego, co naszym zdaniem jest tego warte.
Być może prawdziwym darem ograniczeń jest to, że nie tylko kończą nasz czas, ale także go kształtują .
Oni są rzeźbiarzami naszych priorytetów, wycinającymi wszystko, co nie ma znaczenia, aż zostanie nam coś, co będziemy mogli podnieść i powiedzieć: to jest moje życie.
Do następnego razu… może.
Benoît